Czy ten sen coś znaczy? Czy warto się nim przejmować? Czy to po prostu jeden z tych nie mających sensu snów, o których za parę dni się nie pamięta? A może jednak nie? Może jej ojciec kłamie, albo nie jest świadomy tego co tak naprawdę mówi, bo tak naprawdę nie wiadomo co się wydarzy i co w danym momencie pomyślimy. Nie wiemy co zrobimy i w kim się zakochamy i czy w ogóle się zakochamy.
Nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć, więc czy nie popełniamy błędu, składając obietnice?
~
- Cześć tato- Bandit przywitała ojca, zajadając się płatkami.
- Cześć B, co tam jesz?- zapytał, podchodząc do kuchennego blatu.
- Płatki, chcesz?- pomachała niebieskim kartonowym pudełkiem z wizerunkiem jakiegoś zielonego, obrzydliwego ufoludka z jednym okiem.
- Nie dzięki- skrzywił się na sam widok i zaczął parzyć sobie swoją ulubioną, czarną kawę. - Podwieźć Cię do szkoły?
- Nie, pójdę z Lenny' m.- odpowiedziała i zaczęła pakować zeszyty do torby.
- Z tym Twoim Lenny'm?- ojciec puścił jej oczko- Dobrze- uśmiechnął się.
- Jakim moim tato?- zbulwersowała się.- Jeśli masz ochotę powiedzieć "O moja mała córeczka jest zakochana!" to mam dla Ciebie wiadomość. Nie, nie zakochałam się- naburmuszona wyszła na przedpokój i już naciągała granatowe trampki.
- Dlaczego się tak denerwujesz? Przecież nic takiego nie powiedziałem- zdziwił się i poszedł za nią.- W sumie ten Lenny, to miły chłopak i...
- Za bardzo się wtrącasz tato- przerwała mu córka i wybiegła z domu.
B była zdenerwowana. Natychmiast nasunęła słuchawki na uszy i szła w kierunku szkoły, nie oglądając się na innych. Nawet na Lenny' ego z którym miała iść, a zamiast tego on biegł za nią i wykrzykiwał jej imię.
Miała swoje fochy, od tak po prostu. Miała 15 lat, a jak wiadomo, to najgorszy wiek jaki może być. Pierwsza trudna decyzja, związana z wyborem szkoły, pierwsze miłości i próby samobójcze, które w przypadku Bandit kończyły się tym, że dziewczyna odkłada narzędzie zbrodni i płakała w poduszkę nie móc wybaczyć sobie, że znów zaprzepaściła okazję na spotkanie z matką. Nie wierzyła w Boga i historyjki o nim, ale wierzyła, a przynajmniej chciała wierzyć, w to, że po śmierci będzie dane jej spotkać się z Lindsey.
- Bandit! B! Zaczekaj proszę!- chłopak wykrzykiwał do brunetki już od dobrych dziesięciu minut.
Dziewczyna w końcu zdecydowała się zatrzymać i poczekać na kolegę. Spojrzała na niego i zaczęła się śmiać, widząc, jak ten nie może złapać oddechu.
- To takie śmieszne? Biegnę za Tobą jak głupi!- krzyknął.
- Ale żeś się spocił- zaśmiewała się dalej.
- No i z czego się śmiejesz? Jesteś nienormalna!- powiedział. Nie pierwszy raz nazwał B "nienormalną", choć doskonale wiedział, jak to się skończy. Ona zrobi poważną minę i obrazi się na niego, a on będzie cały dzień za nią chodził i ją za to przepraszał.
- To Ty jesteś nienormalny- nie obraziła się i nie uciekła. Odgryzła się.- Spójrz na siebie. Latasz za mną, cały czas przepraszasz i jesteś na każde moje skinienie. Jaki chłopak tak się zachowuje? Albo jesteś głupi, albo czegoś ode mnie chcesz.- podsumowała.
Lenny głośno przełknął ślinę i poczuj jak jego młodziutka, męska duma rozpada się na sto drobnych kawałeczków. Zawsze uważał, że przyjaźń z Bandit polega na ciągłym dogryzaniu i robieniu sobie głupich żartów, a tymczasem okazało się, że on jest tylko wrzodem na chudej dupie panny Way i ona właśnie teraz postanowiła się go pozbyć.
- No co tak patrzysz?- powiedziała- Może jeszcze się rozpłaczesz coo?- B udawała małe, smutne dziecko, które własnie wycierało łezki.
Lenny oderwał od niej swój nienawistny wzrok i uciekł. Po prostu uciekł. Nie wiadomo gdzie, bo w przeciwną stronę niż szkoła i przeciwną stronę niż centrum miasta. B miała teraz kompletnie gdzieś, co dzieje się w głowie Lenny' ego i gdzie poszedł. Znów nasunęła słuchawki na uszy i podreptała do szkoły razem z niepewnością.Czy może dzisiejszego wieczora będzie płakać nie z tęsknoty do matki, ale dlatego, że najprawdopodobniej straciła przyjaciela. Jedynego.
~
- Dzień dobry... Tak?... Bardzo się cieszę... Może pan przyjść... Tak nawet teraz...Będę czekał- Gerard zakończył rozmowę telefoniczną ze swoim klientem, który chciał nabyć od niego obraz. Teraz czekał na niego i strasznie się nudził. Powędrował więc do salonu w poszukiwaniu książki, której jeszcze nie miał okazji przeczytać. Podszedł do regału i wysuwał książki, jedna po drugiej. Nic specjalnie nie przykuwało jego wzroku. Żadnego interesującego tytułu, ani nawet jakiejś ciekawej okładki, na którą warto by było zwrócić uwagę. Nagle zaprzestał wykonywanej przedtem czynności i pochylił się by podnieść zdjęcie, które wypadło spomiędzy książek. Spojrzał na nie i przypomniał sobie. Lindsey. On. 1994 rok. Samotna łza spłynęła po jego bladym, aksamitnym policzku. To jedno zdjęcie ciągnęło za sobą następne sekundy, minuty, godziny, dni, miesiące i lata spędzone razem, ale 6 lat później miało swój koniec.
- Przepraszam? Nikt nie otwierał i....-szatyn wychylił się zza ściany i uśmiechnął nieśmiało.
- Nic nie szkodzi.- Gerard obrócił się i szybko starł wąski, mokry ślad z policzka. Odłożył zdjęcie na półkę i podszedł do mężczyzny.
Miał krótkie, brązowe włosy i miodowe, wyłupiaste oczy. Był kilka centymetrów niższy od Gerarda. W jego stroju przeważała czerń. Czarna kurtka, czarne spodnie, czarne trampki. Czerwona koszulka, to już coś. Podsumowując: Ta niewinnie wyglądająca, drobna osóbka wyglądała bardzo pociągająco w tych ciemnych, obcisłych łaszkach.
- Coś konkretnego pana interesuje czy chce pan obejrzeć wszystko?- Gerard przerwał, trwającą od kilku minut ciszę.- Niech pan idzie za mną- brunet zaczął prowadzić klienta do piwnicy, w której zrobił sobie dość sporą pracownię.
- W sumie ten obraz nie jest dla mnie tylko dla mojej matki. Ona lubuje się w tych romantycznych scenach miłosnych tak jak te wszystkie babki, oglądające opery mydlane i Zone Romantica dzień w dzień- zaśmiał się cicho.
- Rozumiem, ale nie wiem czy mam coś takiego. Znacznie łatwiej byłoby, gdyby pana matka była fanką "Gwiezdnych Wojen"- uśmiechnął się- Ale oczywiście mogę wykonać coś na zamówienie. Nie ma problemu.- dodał.
- Nie wiem co pan miałby namalować, ale wiem, że moja matka cholernie chce tego obrazu- powiedział.
- Może pana mama chciałaby swój portret? Ludzie lubują się teraz w takich rzeczach.- rzekł Way.
- Dobry pomysł, ale musiałbym do pana przyjść razem z nią.-szatyn unikał wzroku artysty i rozglądał się cały czas po pomieszczeniu.
- No tak, to kiedy mogę się spodziewać?- zagadnął Gerard.
- Pasuje panu sobota?- zapytał, idąc za Gerardem, który prowadził go do drzwi wyjściowych.
- Pasuje- odpowiedział.
- No to zadzwonię do pana i umówimy się na konkretną godzinę- klient w końcu spojrzał na bruneta- I jeszcze jedno. Mów mi Frank- szatyn puścił Way' owi oczko.
- Dobrze, więc.... Nie zapomnij mamy Frank- szepnął i zamknął drzwi za wychodzącym gościem.
____________________________________
TROLOLOL! Następna część. Przepraszam za wszystkie błędy, które tam występują.
No i oczywiście... wszystkiego najlepszego seksowna trzydziestko piątko!
< miłej masturbacji >
Ładnie się zaczyna. :3 Fajnie, że opisujesz też to, co siedzi w głowie Bandit. Czekam na kolejny. :D
OdpowiedzUsuńhttp://thank-you-for-your-venom.blog.onet.pl/
~ Castaway
ememem, więc... biedaczek Lenny! no jak ty tak możesz?! on był taki kochany! ; o poza tym... mmm... Franiula <3 to ja chce kolejny!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńdobra. skoro nie chce dodać po dobroci to ja się tak bawić nie będę. dziwnie się czułam na opis franuli, ale też tak.. ciepło |DD no w każdym. odnośnie zdjęcia na dole i dopisku to jeszcze ja sobie z tobą porozmawiam XD
OdpowiedzUsuńDziewczynko od czcionki, po tym, co ty tutaj bazgrzesz, uwierz mi, że nie tylko Bandit będzie miała zrytą psychikę. xd Ten ostatni tekst Gerda, mmm... ostro! ;D I wgl zmień ten podpis pod zdjęciem seksownej trzydziestki piątki ,bo nie wyrabiam ze śmiechu. xd
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaaaaaaa *.* wreszcie Franio ;D i fakt, biedny ten Lenny xD
OdpowiedzUsuńSzkoda mi tego chłopaka, bo B postąpiła z nim nie najlepiej... A ten ostatni tekst Gee o mamie to mnie rozpierpapier ^^
OdpowiedzUsuń